piątek, 17 sierpnia 2012

Cała prawda o feng shui

Cała Prawda o Feng Shui
 Z czym przeciętnemu człowiekowi Zachodu kojarzy się feng shui? Z gadżetami ustawianymi według mapy bagua. Niestety, ten obraz chińskiej sztuki badania przestrzeni jest błędny. W cyklu artykułów zamierzamy przybliżyć naszym Czytelnikom prawdziwy sens i sedno feng shui. W dawnych Chinach nikt nie zbudował domu bez wcześniejszej konsultacji z geomantą. Traktowano go jak kogoś w rodzaju ekologa, kto dba o optymalne wykorzystanie sił natury.
Było to równoznaczne ze starannym umiejscawianiem, w ściśle określonym czasie: domów, dróg, mostów, murów, bram, grup drzew, stawów, a nawet wsi i miast. Każdy, kto spacerował po chińskiej osadzie, z pewnością dostrzegł, że sztuka geomancji wprowadza harmonię i ład między naturalnym krajobrazem a tym, co zostało stworzone przez człowieka. Rozpoznanie i wykorzystanie sił istniejących w otoczeniu to główne zadanie tej liczącej kilka tysięcy lat dziedziny.
Na wszystko wpływa energia chiU podstaw feng shui leży przekonanie, że w całym kosmosie, również w strukturach naszej planety, krąży życiodajna siła chi. Najmniejsze cząsteczki naszych ciał są nieustannie wprowadzane w rezonans przez energię, jaką promieniuje ziemia i niebo. Zmysły rejestrują to w ograniczonym zakresie, ale starożytni uczeni na Wschodzie rozumieli oddziaływanie tych potężnych sił na nasze życie. Ich badania i obserwacje złożyły się na logiczny system kładący fundamenty pod wiele dziedzin, jakie rozwinęły się w Chinach.
Nasza cywilizacja nigdy wcześniej nie poznała tej formy energii ani nie badała dróg jej przepływów. Z tej przyczyny nauce zachodniej trudno jest zrozumieć i zaakceptować tradycyjne praktyki ludzi Orientu, dotyczące zarówno lecznictwa, architektury, jak i wszelkich innych dziedzin aktywności człowieka, zakładających istnienie i ruch energii chi. My jednak spróbujmy przyjąć, że chi istnieje, oddziałuje na nas, i że modyfikując jej wpływ, możemy go właściwie wykorzystać.
Szczęście czeka w miejscach jue chi
W obrębie feng shui, sztuki i nauki zarazem, rozwinęły się dwa nurty: Szkoła Formy i Szkoła Kompasu. Pierwsza bada ukształtowanie krajobrazu naturalnego oraz środowiska stworzonego przez człowieka. Druga analizuje współzależności między czasem a kierunkami geograficznymi. Odczytuje wzorce energii subtelnych, których skutki uwidaczniają się dopiero po pewnym czasie i decydują o naszej kondycji oraz wydarzeniach w naszym życiu. Dobry praktyk używa metod obu szkół, jako że nie wykluczają się wzajemnie, lecz dobrze ze sobą współpracują.
Oceniając przestrzeń, należy znaleźć w niej szkodliwe, niszczycielskie oddziaływania i zastanowić się, jak ich uniknąć, a także rozpoznać dobroczynne wpływy i zabiegać o jak najlepsze ich wykorzystanie. Jak dokonać analizy, która da potrzebną wiedzę? Najlepiej zrobiłby to wykwalifikowany, doświadczony praktyk, ale również samemu można przeprowadzić pewne zmiany, które poprawią sytuację.
Najważniejsza reguła feng shui jest bardzo prosta: życiodajna siła gromadzi się w miejscach zwanych jue chi.
Przypominają one wygodny fotel lub łagodnie rozłożone ramiona matki, skierowane ku słonecznej stronie. Szukajmy takich miejsc. Przestawmy kanapę, łóżko czy biurko tak, aby podczas pracy, nauki i odpoczynku mieć wsparcie za sobą i po bokach, a przed sobą – wolną, otwartą przestrzeń. Wzniesienie lub las za domem czy ściana za plecami oraz rozległy widok i ruch przed sobą są zazwyczaj konieczne, aby dobrze funkcjonować. Czy widzieliśmy kiedyś szefa świetnie prosperującej firmy siedzącego przy biurku przystawionym do ściany, tyłem do wnętrza pomieszczenia? Nigdy. Nie ograniczajmy swoich możliwości, wpatrując się w ścianę. Będziemy mieli lepsze pomysły, szersze perspektywy, jeśli nasz dom czy stanowisko pracy będą skierowane w stronę otwartej przestrzeni gromadzącej siłę chi.

Artykuł pochodzi z czasopisma "Gwiazdy mówią" (nr 16/2007)


 Zapraszam na mojego bloga o MATERIALNEJ STRONIE  ŻYCIA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz